Najnowsze artykuły
- ArtykułyZawodne pamięci. „Księga luster” E.O. ChiroviciegoBartek Czartoryski1
- Artykuły„Cud w dolinie Poskoków”, czyli zabawna opowieść o tym, jak kobiety zmieniają światRemigiusz Koziński4
- ArtykułyUwaga, konkurs! Do wygrania książki „Times New Romans“ Julii Biel!LubimyCzytać8
- ArtykułyWygraj egzemplarz „Róż i fiołków” Gry Kappel Jensen. Akcja recenzenckaLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Magdalena Żakowska
3
6,9/10
Dziennikarka. Pracowała m.in. w „Dzienniku”, Radiu Roxy i magazynie „Duży Format” w „Gazecie Wyborczej”. Obecnie związana z miesięcznikiem „Uroda Życia”. Wspólnie z Markiem Raczkowskim napisała „Książkę, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki” (2013) i „Książkę, którą napisałem, żeby mieć na odwyk” (2015).
6,9/10średnia ocena książek autora
824 przeczytało książki autora
1 052 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Rak trzustki, czyli jak wygrać z cichym zabójcą
Magdalena Żakowska, Paweł Lampe
7,8 z 12 ocen
33 czytelników 4 opinie
2019
Książka, którą napisałem, żeby mieć na odwyk
Marek Raczkowski, Magdalena Żakowska
6,2 z 138 ocen
281 czytelników 19 opinii
2015
Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki
Marek Raczkowski, Magdalena Żakowska
6,7 z 547 ocen
1573 czytelników 65 opinii
2013
Najnowsze opinie o książkach autora
Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki Marek Raczkowski
6,7
Zdolny to człowiek i dziwny to człowiek. Inny, kontrowersyjny. Ma cięty język i równie "cięte" myślenie o świecie. Szokuje wieloma stwierdzeniami i zachowaniami - szybkim zakochiwaniem się w kobietach, sypianiem z żonami kolegów, narkotyki, pobudki o 16-tej. Każdego może zadziwić co innego, ale każdego ta książka może pochłonąć. A nawet jeśli nie to... szybko zleci.
Książka, którą napisałem, żeby mieć na dziwki i narkotyki Marek Raczkowski
6,7
Rysunki Marka Raczkowskiego uwielbiam. Uważam, bez żadnej nadmiernej egzaltacji, że są fenomenem na skalę światową, nie tylko Polską. Znam wielu rysowników satyrycznych, mam swoje ulubione blogi i ziny, żaden z nich nie zbliża się do tej skąpej perfekcji z jaką Pan Marek tworzy swoje prace. Można by się zastanawiać, czy operuje słowem, i to słowem mówionym, nie pisanym, tak samo sprawnie jak obrazem.
Otóż - nie.
Pan Marek i Pani Magda sobie siedzą, i, nie umniejszają, ględzą. Bez celu, bez jakiejś myśli przewodniej, o tym i tamtym. Ślizgają się po powierzchni. Może to tylko moje wrażenie, ale Pan Marek czuje presję jaką kładą na nim jego genialne rysunki, stara się im dorównać, więc chyba czasem trochę zmyśla, trochę dorabia na poczekaniu, raz mówi tak, raz mówi siak. Szukając anegdot które rozśmieszyłyby mnie jak obrazki z "Przekroju" - właściwie znajduję tylko jedną, o Wojciechu Cejrowskim i nagrodzie w Krakowie. Książka wchodzi jak kleik ryżowy, łagodnie, bez większych wrażeń smakowych, nie pozostawia żadnych wspomnień. Można spokojnie pominąć, zamiast tego kupić album Pana Marka.